Maraton filmowy zaliczony!
Miałam okazję uczestniczyć w
wydarzeniu kinomaniaków. Nieprawdopodobne, ale dopiero po raz pierwszy byłam w
kinie… na maratonie. Zacofana jestem? Możliwe. Nadarzyło się to i z chęcią
poszłam zobaczyć jak to jest całą noc gapić się w ekran nie telewizora, a kina.
Było świetnie. Życzę sobie, by to nie był ostatni raz!
Tematem przewodnim maratonu były
trzy części filmu „Kac Vegas”. Cała noc była komediowa, raz bardziej, drugi raz
mniej… Ale, warto było. Powiem szczerze, że nie przepadałam za tymi filmami.
Jednak wiedząc, że będę je oglądać po raz kolejny, zmieniłam nastawienie. No i
powiem szczerze, że mi się bardzo spodobały. Z perspektywy czasu te „Kace” I i
II mają taki sam schemat działania. I to jest fajne :) Widz wie, co się
wydarzy, jak i kiedy… Przewidywalne, ale bynajmniej dla mnie nie nudne. Owszem,
to nie jest kino dla ambitnych i przesadnie inteligentnych. Po prostu komedia,
która spodobała się, bo temat bardzo aktualny i życiowy. Przecież każdy z nas
przynajmniej raz, był na wieczorze panieńskim, kawalerskim lub
panieńsko-kawalerskim.
Chciałabym jednak napisać o III
części, która pojawiła się w polskich kinach w czerwcu bieżącego roku. Nowy
film dla mnie, bo nie oglądałam go wcześniej. Twórcy odbiegli od konwencji, nie
jest już to tak wesoła i głupkowata komedyjka o czterech kumplach. Jest bardziej…
Nie, napiszę to wprost – jest to film akcji. Dużo się dzieje. Pieniądze, kasa,
wino i śpiew… A w zasadzie latanie. Nie będę pisać o fabule, bo nie miałoby to
sensu. Film trzeba obejrzeć, aby mieć własne zdanie. Dlatego wcześniej nie
czytam recenzji, nie prześwietlam forów w poszukiwaniu komentarzy, które w 90
proc. są zazwyczaj nieadekwatne do tego, co jest w rzeczywistości. Poszłam do
kina, nie zastanawiając się wiele i bez konkretnych oczekiwań. Film nie powala.
Podobał mi się, ale trochę dla mnie za bardzo odeszli od konwencji całości.
Trylogia, która nie jest trylogią. Głupie? Trochę tak. Film może się podobać i
nie podobać. Jest jaki jest. Fajny, czasami śmieszny, znowu są cudne widoki,
niezłe fury i trzech kumpli, którzy są nimi na dobre i na złe. Ładnie
zakończyła się cała historia, wszyscy Panowie znaleźli miłość, boskie kobiety i
szczęście… Czego chcieć więcej?
Na deser maratonu zaproponowano
nam film „Projekt X”. Wytrwałam, chciałam wysiedzieć do końca… 5 rano nie jest
dobrym momentem na oglądanie czwartego filmu pod rząd, ale nie żałuję. Należy
obejrzeć takie kino – mocne! Impreza, która wymyka się spod kontroli. Wpływ
kolegów na dobrego, grzecznego 17-latka, który zostaje pierwszy raz sam w
wielkim domu. To, co dzieje się podczas tej imprezy jest nie do opisania… Ja
byłam przerażona. Wiadomo człowiek był na paru imprezach, ale żeby coś takiego?
Polecam, każdy powinien się przekonać jak z niewielkiej imprezy może stać się…
coś WIELKIEGO i niebezpiecznego. Film byłby jeszcze lepszy, gdyby nie
zakończenie… Reakcja rodziców była dla mnie bardzo śmieszna i nierealna. Ja bym
swoje dziecko, które spaliłoby mój kochany, wielki dom… chyba zabiła! No, ale
mniejsza o zakończenie. Polecam też „Projekt”, bo ma nieziemski klimat i
świetny soundtrack.
Pierwszy maraton zaliczony. Mam
nadzieję, że nie był on ostatnim. Całkiem fajne przeżycie nie spania całą noc i
oglądania filmów pod rząd. Nawet tak bardzo spać mi się nie chciało ;) Jednak
najważniejszy wniosek – dobierzcie sobie na seans dobre towarzystwo. Dzięki
temu nie dość, że lepiej będzie się oglądać filmy wspólnie to jeszcze w trakcie
można pogadać, budzić się albo po prostu… razem chrapać :) Ja na szczęście
miałam godnego kompana do rozmowy i na szczęście nie do spania :)
Ja w sumie nie miałem okazji jeszcze zaliczyć żadnego maratonu filmowego. Chyba była (i jest) to kwestia gustu ;). Jak na razie zaliczyliśmy prawie_maraton w gronie rodzinnym z Władcą Pierścieni w wersjach reżyserskich. Oczywiście, okazaliśmy się mięczakami ;) i nie obejrzeliśmy wszystkiego przy jednym posiedzeniu, tym niemniej... Było dobrze.
OdpowiedzUsuńO! Właśnie przyszło mi do głowy, jaki filmowy maraton bym obejrzał. Maraton "X-Menów" włącznie z częściami o Wolverinie, bo to moja ulubiona postać ;). Pozdrawiam!
Nie widziałam jeszcze Kac Vegas III aż wstyd się przyznać :) Musze nadrobić choć różne opinie słyszałam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://mojapasjasmaku.blogspot.com/